środa, 31 lipca 2013

"Wokini"





Tytuł: Wokini
Autor: Billy Mills i Nicholas Sparks
Liczba stron: 144
Rok wydania: 2003
Ocena: 3/6
Wokini w języku Siuksów Lakota oznacza nowe życie, życie w spokoju i szczęściu. Jeszcze więcej informacji o tytule i przesłaniu książki zaserwowali nam autorzy powieści, zaś na samym końcu, wyjaśnione jest, że powieść ta nie pomoże osobom z ciężką depresją. Podnosi jedynie na duchu i motywuje do działania. "Wokini" zostało napisane przez dwóch bliskich przyjaciół, znanego na całym świecie Nicholasa Sparksa oraz Billego Millsa. Jest to niezwykła lektura, która daje wskazówki jak być szczęśliwym oraz pokazuje, jakie kroki należy podjąć, aby polepszyć życie we wszystkich jego sferach.
Młody indiański chłopiec po śmierci swojej siostry wpada w depresję, jest załamany, nie może odnaleźć radości,  stał się słaby psychicznie, ale mimo to pragnął, by pozytywne myśli znów powróciły do niego. Ojciec daje mu zwój z siedmioma ręcznie malowanymi rysunkami. Ich interpretacja pozwoli mu odnaleźć tak długo wyczekiwane przez niego szczęśliwe życie. Zmarła siostra, która stała się częścią przyrody oraz mędrzec pomagając mu odzyskać szczęście.

Pierwszy raz miałam do czynienia z taką książką. Na początku, zaraz przed pierwszym rozdziałem, znajduje się słowniczek pojęć, które przydadzą się czytelnikowi podczas czytania. Słowa pochodzą z języka Siuksów Lakota, o których już wcześniej wspomniałam. Jest ich niewiele, ale mimo to, aby dokładniej zrozumieć przesłanie lektury, należy się z nimi zapoznać. Książka nie ma rozdziałów, a jej treść podzielona jest  na lekcje szczęścia udzielone przez Tunkasila, czyli Świętego Męża. Nad każdym z tytułów poszczególnej lekcji znajduje się jeden z obrazków, który David musi zinterpretować. Jest to bardzo pomocne. Mogę wręcz powiedzieć, że dzięki temu czytelnik ma klarowną wizję tego, co widział chłopak.
"Wokini" zawiera same porady, a także przybliżoną definicję szczęścia oraz wykorzystanie go w codziennym życiu. Zawiera ciekawe myśli i przesłania, które potrafią podnieść na duchu.


"Szczęście pozwoli ci dostrzec nadzieję w najczarniejszej godzinie i odnaleźć spokój umysłu w największym zamęcie"


Pierwsze 70 stron dosłownie mnie pochłonęły. Byłam zafascynowana radami, które otrzymał David, a także tym, jak pojmowane jest szczęście przez osoby z różnymi problemami takie jak kalectwo, śmierć bliskiej osoby, czy samotność.
Później treść zaczęła mnie nudzić. Te same przesłania niejednokrotnie się powtarzały. Były filozoficznymi mądrościami, przy których często trzeba było się nagłówkować, żeby porządnie je zrozumieć. Oczekiwałam naprawdę skutecznych porad, natomiast po przeczytaniu lektury dowiedziałam się tylko, że " szczęście zależy tylko od nas samych i jeśli w nie uwierzymy, to codziennie będziemy mogli budzić się szczęśliwy ze świadomością, że czeka nas kolejny, pełen przygód dzień". Zanim sięgnęłam po książkę, przeczytałam wiele pozytywnych opinii na jej temat. Niestety, mnie "Wokini" zupełnie nie przypadło do gustu.
 Muszę jednak przyznać, że faktycznie, po przeczytaniu lektury można dowiedzieć się z różnych punktów widzenia, jak ważne jest szczęście w życiu człowieka i jak ciężko jest żyć, nie mając go. Fakt jest taki, że powieść zmusza nas do refleksji.  Brakowało mi natomiast jakiś skutecznych i może mniej tradycyjnych porad. Przecież każdy doskonale wie, że, żeby być radosnym i spełnionym, należy patrzeć na świat optymistycznie. Nie trzeba czytać o tym książki, żeby to wiedzieć, prawda?


"Można się obyć bez szczęścia, ale dzięki szczęściu życie jest pod każdym względem lepsze"



Książkę polecam tym, którzy lubią filozoficzne przesłania i monotonną treść, natomiast odradzam tym, którzy mają ochotę sięgnąć po powieść, która zawiera jakieś głębsze przesłanie i ukryty sens.



"Trzeba zrozumieć czego się szuka, jeśli naprawdę chce się to znaleźć"

wtorek, 30 lipca 2013

"Moja żona Melissa"




Tytuł: Moja żona Melissa
Autor: Francis Durbridge
Liczba stron:172
Rok wydania: 2005 
Ocena: 3/6
Bez bicia przyznam się, że jest to pierwszy kryminał, który w całości przeczytałam. Kiedyś podjęłam się tego zadania, ale w połowie książki przerwałam czytanie. "Moja żona Melissa" leżała u mnie na półce od dłuższego czasu i dopiero teraz po nią sięgnęłam.

Już na samym początku dowiadujemy się, że tytułowa bohaterka nie żyje. Pierwszy rozdział to wspomnienie nocy, w której doszło do tragedii. Jej mąż Guy, zajęty pisaniem powieści, cały wieczór siedział w domu, natomiast ona, razem z przyjaciółmi udała się na przyjęcie u Dona. Roztargniona kobieta zapomniała z torebki i płaszcza. Nie stanowiło to dla niej większego problemu, ponieważ razem z jej towarzyszką Paulą, szły pod obszernym futrem. W trakcie przyjęcia, Melissa zadzwoniła do męża, by powiedzieć mu, że Walter Starr pragnie się z nim zobaczyć przy Clinton Mews. Nie wiedząc dokładnie, gdzie mieści się owa ulica, Guy spotkał policjanta i prosił, żeby ten pomógł mu znaleźć tę ulicę. Ten jednak zamiast udzielić mu informacji, trzymał w ręku futro należące do Pauli, twierdząc, że została zamordowana. Mężczyzna pojechał na miejsce zbrodni, jednak okazało się, że zmarłą nie jest jego przyjaciółka, a jego żona Melissa. Od tego momentu zaczęło się śledztwo w sprawie morderstwa kobiety. Sprawą zajął się Cameron, jeden z najlepszych inspektorów w mieście. Z czasem okazało się, że kobieta została uduszona skórzanymi rękawiczkami- prezentem, który miała podarować solenizantowi. Morderca pragnie, by głównym podejrzanym o zabójstwo Melissy stał się jej mąż. W związku z tym, zabójca podrzuca mężczyźnie narzędzie zbrodni, a także inne przedmioty, które kierują podejrzenia na Guya. Na tym fragmencie ciekawa fabuła w powieści kończy się.

W późniejszych rozdziałach dowiadujemy się o Joyce, Donie, wielu fałszerstwach, spiskach i kłamstwach. Wiele osób knuje intrygi przeciwko Guyowi, bowiem wszyscy są szantażowani. Żeby dobrze zrozumieć całą fabułę, trzeba się bardzo skupić. Biorąc do ręki tą książkę, wiedziałam, że właśnie na tym polega kryminał i że nie jest to typowo lekka powieść. Byłam przekonana jednak, że w trakcie czytania będę miała ciarki, a większość momentów, a zwłaszcza ten, w którym dowiadujemy się, kim jest morderca kobiety, wstrząśnie mną. Niestety tak nie było. Z rozdziału na rozdział przybywało coraz więcej bohaterów, aż wreszcie nie można było się połapać o co chodzi. Autor książki wprowadzał coraz to nowe motywy, które rzekomo mają być powiązaniem do zabójstwa Melissy.



"... Jest jeszcze jedno domniemanie, raczej nieprzyjemne. -To znaczy? [...] - Że morderca w tych rękawiczkach udusił pańską żonę "
Przejdę teraz do tego, co spodobało mi się w kryminale. Całość została napisana prostym językiem i żaden odbiorca z pewnością nie będzie miał problemu z jego zrozumieniem. Spodobały mi się również dialogi. Nie były zbyt długie, ani zbyt krótkie. Kolejnym aspektem, który przypadł mi do gustu był jeden z głównych bohaterów. Urzekły mnie jego momentami zabawne teksty owiane ironią. W niektórych sytuacjach nie zawsze zachowywał trzeźwość umysłu, co również można było odebrać w sposób żartobliwy.

Książki nie polecam osobom, które chcą sięgnąć po dobry kryminał, który szokuje, przeraża i po którym długo nie można się otrząsnąć. Myślę, że będzie to dobra lektura dla tych, którzy lubią zagadki, jednak te, które zawierają bardziej oczywiste rozwiązanie. Będzie to idealna powieść dla tych, którzy lubią zagłębiać się w bardziej skomplikowaną fabułę. Osobiście żałuję, że swoją przygodę z kryminałami zaczęłam od powieści Francisa Dubridge, a nie Agaty Christie.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Pretty Little Liars "Rozpalone"

Jeśli jeszcze nie przeczytałeś tej książki, a masz zamiar, nie czytaj tej recenzji, ponieważ zawiera spoilery




Tytuł: Pretty Little Liars. Rozpalone
Autor: Sara Shepard
Liczba stron: 324
Rok wydania: 2013
Ocena: 5/6

Wyobraźcie sobie, że ukrywacie ogromny sekret, który po wyjściu na jaw, zniszczy Wam życie. Chcecie od niego uciec i udaje Wam się. Wybieracie się w daleki rejs, gdzie o Waszej tajemnicy wiedzą przyjaciółki i osoba, która szantażuje Was w zamian za wyjawienie sekretu. Jak byście się czuli?

Hanna prowadziła samochód pod wpływem alkoholu i miała wypadek. Ponieważ miała już dość sporów z policją, a jechała z pasażerką ( jeszcze bardziej upitą niż ona), postanawia przenieść ją na miejsce kierowcy i uciec z miejsca wypadku.

Emily, po urodzeniu dziecka nie może zaznać spokoju w rodzinie. Rodzice praktycznie się do niej odzywają, traktują ją jak powietrze.

Aria ma na sumieniu zabójstwo Tabithy. Zrzuciła ją z tarasu, ponieważ ta groziła jej przyjaciółkom. Ojciec dziewczyny powiedział, że znajdzie osobę, która doprowadziła do śmierci jego córki.

Spencer miała wiele przygód z narkotykami, a na dodatek wrobiła swoją koleżankę, żeby tylko dostać się na wymarzone studia.

Cztery dziewczyny, o których wspomniałam, wybierają się w wymarzony rejs. Próbują zapomnieć o kłopotach. Jednak czy ich błogie lenistwo i spokój będzie trwał długo? Otóż nie! Na statku znajduje się ktoś, kto je szantażuje, zastrasza, ktoś, kto wysyłając im wiadomości z pogróżkami podpisuje się jako "A"

Hanna, Emily, Spencer i Aria podczas długiego rejsu poznają wielu nowych ludzi. Grahama- chłopaka zamordowanej Tabithy, Jordan- złodziejkę, którą poszukuje policja, Grahama oraz Naomi, którą dziewczyny znają ze szkoły. Każdy z nowo poznanych przyjaciół może być winny. Na każdego rzucony jest cień podejrzeń, że to właśnie on jest "A". Najbardziej jednak podejrzaną dla nich osobą jest Naomi, która ma największy powód, żeby zemścić się na kłamczuchach. Chodzi o jej kuzynkę, Madison, która doznała ciężkich obrażeń po wypadku spowodowanym przez Hannę. To właśnie ona była pijaną pasażerką, którą panna Marin wrobiła w spowodowanie wypadku.


"Pani Fields pewnie padłaby trupem i byłaby to kolejna osoba, którą Emily miałaby na sumieniu"
Prześladowca posuwa się do coraz bardziej okrutnych metod. Podaje Spencer pustą butlę tlenową do nurkowania, podczas, gdy dziewczyna schodzi na głęboką wodę, przedziurawia ponton dziewczyn, kiedy znajdowały się na otwartym morzu, a także donosi policji o pobycie złodziejki na statku, przez co doprowadza do jej rzekomego samobójstwa.

Książka naprawdę bardzo mi się spodobała. Jak zwykle niosła wiele tajemnic, a podczas czytania rodziło się więcej pytań niż odpowiedzi.Ciekawa treść sprawiła, że bardzo wciągnęłam się w fabułę."Rozpalone" napisane są prostym, łatwym do odbioru językiem. To co zawsze mi się podoba, to wielowątkowość, której tu nie zabrakło. Sara Shepard wszystko dokładnie przemyślała. Miałam wrażenie, że każdy dialog, każde słówko było dopracowane i uwikłane zagadką. Fabuła nie była przewidywalna, a momentami wręcz szokowała. Chodzi mi tu głównie o Grahama, który był z początku cichym i nieśmiałym chłopakiem, po czym okazało się, że w okrutny sposób chciał się zemścić na mordercy Tabithy. Winowajcą była Aria, która przez cały czas ufała chłopakowi i widziała w nim przyjaciela. Czuła się okropnie z tym, że doprowadziła do śmierci jego dziewczyny, jednak nie spodziewała się, że chłopak jest zdolny do przemocy.


"Nagle łóżko się załamało. Podłoga zadudniła. Obrazek ze statkiem wiszący nad łóżkiem Spencer zakołysał się na gwoździu i spadł. Spencer zasłoniła głowę, a obrazek spadł na materac i pękł. Reefer zamrugał. -Wiedziałem, że jestem dziki, ale żeby aż tak? "
Jedyne co nie spodobało mi się w książce to zachowanie Emily. Dziewczyna była naprawdę nierozsądna. Miałam wrażenie, że autorka odrobinę przesadziła przypisując bohaterce taką bezmyślność. Czy byłybyście zdolne do ucieczki z nowo poznaną dziewczyną, która okazuje się złodziejką? Uciekłybyście z nią na drugi koniec świata zostawiając rodzinę i przyjaciół? Emily Fields tak właśnie by postąpiła. Co za dużo to niezdrowo !

Podsumowując. Kolejna część przygód kłamczuch bardzo mnie urzekła.  Może nie była to najlepsza część serii, ale spokojnie mogłabym ją polecić każdemu, szczególnie osobom, śledzą losy Hanny, Arii, Emily i Spencer i są zakochane zarówno w serialu jak i w książkach.


"Korzystajcie z pięknej pogody, póki jeszcze możecie. Opalenizna tak szybko blaknie w więzieniu. Całusy! A"

niedziela, 28 lipca 2013

NIEnawidzę

Zostałam nominowana do kolejnej blogowej zabawy przez Dori z czytelniaa.blogspot.com. Dziękuję Ci kochana!

Zabawa polega na wymienieniu ośmiu rzeczy, których się naprawdę nienawidzi. Następnie trzeba nominować kolejnych ośmiu bloggerów. A więc zaczynam!
1. NIEnawidzę obłudy
Tak, nie ma nic gorszego niż ludzie, którzy są obłudni i obgadują Cię za plecami, udając przy tym Twojego najlepszego przyjaciela.

2.NIEnawidzę pająków
Nie ma nic straszniejszego i bardziej obrzydliwego od tych małych stworzeń. Mimo, że kocham wszystkie zwierzęta, pająków NIEnawidzę i gdy jakiegoś zobaczę, uciekam, gdzie pieprz rośnie, albo krzyczę. Na szczęście mój chłopak nie ma takich problemów i zawsze broni mnie przed tymi paskudztwami

3.NIEnawidzę spóźnialskich
Sama staram się być zawsze punktualna. Szanuję czas innych, dlatego miło jest, gdy ktoś przychodzi na czas. Niestety, mam kilku znajomych, którzy notorycznie się spóźniają

4.NIEnawidzę niechlujstwa
Przywiązuję wagę do detali. Lubię utrzymywać porządek w pokoju, bo nigdy nie wiem, czy nie przyjdzie do mnie niezapowiedziany gość. Nie cierpię, gdy ktoś z mojego otoczenia bałagani, albo rozrzuca wszystko po kątach. Nie mówię, że każdy ma mieć perfekcyjny porządek, ale myślę, że przyjemnie jest rozmawiać w niezagraconym pokoju, w którym nie walają się skarpetki, czy jedzenie :)

5.NIEnawidzę owoców morza
Kiedyś, będąc na wakacjach próbowałam je i więcej nie zamierzam!

6.NIEnawidzę burzy
Kocham naturę i uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu, ale, gdy tylko usłyszę, że grzmi, albo, gdy zobaczę  w oddali błyskawicę, od razu biegnę do domu. Takim sprintem to ja nawet na wf nie biegam :)

7.NIEnawidzę piłki nożnej
Chodzi mi tu o oglądanie meczu oraz o sam sport. Nie chodzi o to, że jestem dziewczyną, bo wiele kobiet lubi grać w piłkę nożną, ale mnie najzwyczajniej to nie kręci

8.NIEnawidzę glanów
To chyba jedyne buty, których nie darzę sympatią. Są niewygodne, niepraktyczne i ciężkie. Nawet nie mam ciuchów, które pasowałyby do tych butów.


Nominuję:
  1. blask-ksiazek
  2. ksiazki-sa-wieczne
  3. sylwuch
  4. strofki
  5. ksiazkowakrainalagodnosci
  6. ksiazkiiherbata
  7. czytamwiecpisze
  8. florareadsbooks
Miłej zabawy! :) 

piątek, 26 lipca 2013

"Opium w rosole"




Tytuł: Opium w rosole
Autor: Małgorzata Musierowicz
Liczba stron: 235
Rok wydania: 1986
Ocena: 6/6


Zaraz po przeczytaniu "Idy sierpniowej", którą już wcześniej zrecenzowałam, pomyślałam sobie "koniecznie muszę przeczytać następną część Jeżycjady! " tak też zrobiłam. Na szczęście w mojej bibliotece "Opium w rosole" już na mnie czekało. Na książce, tak jak zresztą przypuszczałam nie zawiodłam się.


Fabuła kręci się wokół kilku postaci. Już na samym początku poznajemy sześcioletnią, chudą dziewczynkę o "plackowatych rumieńcach w kolorze malin". Bohaterka jest nieco wścibska, a na dodatek bardzo towarzyska, bowiem do każdego sąsiada wprasza się na obiadek.Pałaszuje dosłownie wszystko, co domownicy kładą na stół. A co dziwne, każdej rodzinie przedstawia się jako Genowefa a nazwisko za każdym razem zmyśla. Zdrobniale nazwana przez sąsiadów Genusia przybierała nazwiska takie jak : Lompke, Sztompke, Trombke, Bombke, Zombke, Rombke. Muszę przyznać, że pani Musierowicz ma ogromny talent do wymyślania dziwacznych, acz śmiesznych imion i nazwisk.W tym samym rozdziale zapoznajemy się z nieśmiałą Kreską po uszy zakochaną w Maćku, Piotrem oraz Idą Borejko tytułową bohaterką "Idy sierpniowej". Małgorzata Musierowicz przenosi nas do liceum, w którym uczy się Kreska, Maciek oraz Lelujka. Autorka znając zachowanie i wymagania przeciętnego nauczyciela szkoły średniej, przedstawia Ewę Jedwabińską, nauczycielkę matematyki. Kobieta wprowadza rygor, chcąc jak najlepiej wpłynąć na "niewychowaną młodzież". Po dalszym zagłębieniu się w treść lektury, dowiadujemy się, że owa pani profesor była uczennicą pana Dmuchawca, dziadka jednej z jej najgorszych i najbardziej rozbrykanych uczennic, Kreski. Do akcji niespodziewanie wkracza Aurelia Jedwabińska- córka pani Ewy, o której wiemy jedynie tyle, że jest ogromnym niejadkiem i bardzo nieśmiałym dzieckiem. Czytelnik nie wiedząc do końca o co chodzi z ów dziewczynką, pod sam koniec książki dowiaduje się, że tym mizernym i biednym dzieciątkiem jest nasza Genowefa! Tak, okazuje się, że zaniedbywana przez zapracowanych rodziców sześciolatka, lubi pomieszkiwać u sąsiadów, o czym kompletnie nie ma pojęcia jej matka. Kiedy po awanturze, "Genusia" ucieka, dopiero wtedy kobieta dowiaduje się o jej wszędobylskim charakterze.

Co spodobało mi się w tej książce? Tak naprawdę to, że ukazuje całą prawdę o ludziach. Najbardziej spodobał mi się wątek Kreski, która tak zakochana w Maćku, nie miała najmniejszych szans, ponieważ chłopak upatrzył sobie zgrabną, bogatą i śliczną Matyldę. Jakie to jest realne! Zaślepiony nastolatek nie zauważał sygnałów, które wysyła mu  Janina Krechowicz, przez co dziewczyna jest bardzo zdołowana i jeszcze bardziej zakompleksiona. Dalej, przyjaźń Kreski i Lelujki. Kto powiedział, że przyjaźń damsko- męska nie istnieje? Między nastolatkami nie iskrzyło, a dogadywali się świetnie. No i na końcu pani Musierowicz przybliża nam historię rodziców, którzy kompletnie nie mają czasu dla swojego dziecka, nie wiedzą o nim praktycznie nic. To smutne, ale prawdziwe.

"Lekarze twierdzą podobno, że stan ducha zwany zakochaniem przypomina pewne formy obłędu."

W całej "Jeżycjadzie" mamy do czynienia z tymi samymi bohaterami, co jest naprawdę bardzo udanym rozwiązaniem na napisanie dobrej książki dla nastolatek. Pamiętacie Idę Borejko z "Idy sierpniowej", którą tak pokochałam? W tej książce, która nawiasem mówiąc wcale nie była na jej temat, dowiadujemy się, że dziewczyna studiuje medycynę i przyjmuje oświadczyny Sławka. Bardzo przyjemnie czyta się o postaciach, które były głównymi bohaterami w pozostałych częściach "Jeżycjady".

Tak samo jak "Ida sierpniowa", "Opium w rosole" momentami naprawdę mnie bawił. W szczególności mementy, w których występowała Genowefa. Jej "zaradność" chwilami bawiła do łez, a cała jej osoba umilała czytanie. Nie było momentu, w którym nie pojawiał się uśmiech na mojej twarzy, kiedy o niej czytałam. Dziewczynka ma naprawdę bujną wyobraźnię oraz trudny charakterek. Och! Mogłabym pisać o niej godzinami, ale nie o to tu chodzi.

"Opium w rosole" zasługuje na ocenę celującą. Książkę polecam wszystkim, dosłownie wszystkim. Najbardziej jednak tym, którzy mają ochotę odprężyć się czytając lekką, niezobowiązującą powieść. Gwarantuję, że polepszy ona humor nawet w najbardziej smutnych dniach.




"Stało się bowiem to, co stać się musiało: Genowefa wywiesiła się za balustradę i kwicząc, pomacała znienacka lodowatą rączką łysinę pana dyrygenta"


środa, 24 lipca 2013

"Nocne kompozycje"



Tytuł: Nocne kompozycje
Autor: Nora Roberts
Liczba stron: 246
Rok wydania: 2008
Ocena: 5/6


Po przeczytaniu "Nocnego klubu" nie zniechęciłam się do książek autorstwa Nory Roberts i postanowiłam sięgnąć po kolejną. Na szczęście ta była o niebo lepsza od poprzedniej. Akcja rozgrywa się miasteczku Morganville, do którego przeprowadza się znana kompozytorka, posiadaczka wielu prestiżowych nagród. Po tragicznej śmierci jej rodziców i męża postanawia odseparować się od świata i przeprowadzić do domu na uboczu miasta. Podczas prac remontowych kobieta przypadkowo odnajduje w ogrodzie ludzkie szczątki. Okazuje się, że dziesięć lat temu w domu doszło do morderstwa, a sprawa nadal nie została rozwiązana. W tym samym czasie Maggie poznaje Cliffa, który pomaga jej przy pracy w ogrodzie.

Zacznę od tego, że powieść naprawdę przypadła mi do gustu. Narracja prowadzona jest w 3 osobie, jednak ja zdecydowanie wolę tą pierwszoosobową, czyli "pamiętnikową" formę książki. Jest to połączenie romansu z powieścią sensacyjną. Jednak nie jest to banalna opowieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy od pierwszego wejrzenia zakochują się w sobie. To historia ludzi, któzy od samego początku nie darzyli siebie ogromną sympatią i dopiero z czasem coś między nimi zaiskrzyło. W porównaniu do poprzedniej książki autorstwa Nory Roberts, głównych bohaterów nie łączy tylko seks, ale głębokie uczucia, emocje. Oczywiście nie myślcie, że w ogóle go nie było, ale w dużo mniejszym stopniu niż w poprzedniej powieści opisanej przeze mnie autorki.Naprawdę przyjemnie było poznać wrażliwą i niepewną siebie Maggie, która zakochuje się w szarmanckim, pełnym wdzięku Cliffie. Dobra powieść sensacyjna trzyma w napięciu do samego końca. Tak samo było z "Nocnymi kompozycjami". W ciągu całej fabuły, rzucony jest cień podejrzenia na każdego bohatera. Każdy mógł być mordercą, a dopiero w ostatnim rozdziale poznajemy tożsamość owej osoby. Uwielbiam, kiedy książka potrafi mnie zaskoczyć. Na plus, oczywiście :).Pierwszy raz miałam do czynienia z romansem połączonym z tak dobrą powieścią sensacyjną.

W przeczytanej przeze mnie książce znalazło się wiele dokładnych opisów miejsc, osób i zjawisk, co bardzo uwielbiam. Dzięki temu miałam jasny obraz bohaterów, czy wydarzeń. Najbardziej podobało mi się jednak to, że powieść zawierała wiele wątków. Od przyjaźni Maggie z menadżerem C.J, który mimo, że tak daleko od niej mieszkał, potrafił wydzwaniać do niej kilka razy dziennie i martwić się o nią.Zupełnie jak rodzeństwo. Występuje też wątek miłosny, o którym już wspomniałam, a także ten bardziej dramatyczny, w którym poznajemy historię morderstwa Willa, a także śmierć rodziców głównej bohaterki i jej męża.   Dialogi również przypadły mi do gustu. Były bardziej ambitne niż te w "Nocnym klubie", co mnie odrobinę zdziwiło. Widać, Nora Roberts znacznie poprawiła swój styl pisania, co sprawiło, że na pewno w mojej bibliotece poszukam jeszcze inne książki jej autorstwa.

"Nocne kompozycje" polecam osobom, które lubią mieszankę łagodnego romansu z powieścią sensacyjną, a także tym, którzy chcą się odprężyć od banalnych, oklepanych historii miłosnych.


" Nie zachowywał się jak zakochany mężczyzna. Nie kupował jej kwiatów, chociaż pamiętała, że zasadził jej wierzbę. Nie prawił czułych słów, ale czasami w jego oczach pojawiało się coś na kształt czułości. Nie był romantykiem i poetą, ale jedno jego spojrzenie potrafiło powiedzieć więcej niż setki słów."

TVB, czyli 7 faktów o mnie

Zostałam nominowana do TVB czyli The Versatile Blogger przez http://dajanka-a.blogspot.com/ za co bardzo dziękuję! :)


7 faktów o mnie:

1. Uwielbiam podróżować i z każdej wyprawy przywożę na pamiątkę stertę pocztówek oraz... zakładki do książek ukazujące miasto, które odwiedziłam. Moją najlepszą, którą do tej pory nabyłam jest zakładka z Werony

2.Jestem ogromną szczęściarą, ponieważ moje marzenia w 99% się spełniają, no może za wyjątkiem tego, że w dzieciństwie chciałam zostać księżniczką, ale kto wie? Wszystko przede mną :)

3. Mam bzika na punkcie biżuterii, a zwłaszcza kolczyków. W moim kuferku posiadam całkiem pokaźną kolekcję tych skarbów

4. Mam obsesję na punkcie moich długich włosów. Jestem włosomaniaczką i nie wyobrażam sobie, gdybym miała je obciąć

5. Moim ulubionym przedmiotem w szkole jest geografia i angielski, za to szczerze nienawidzę matematyki i fizyki

6. Moimi ulubionymi zwierzętami są psy i... wiewiórki. Może to dziwne, ale mam sentyment do wiewiórek, ponieważ na pierwszą randkę z moim obecnym chłopakiem udałam się do parku, gdzie roiło się od tych zwierzaków

7. Odkąd sięgnę pamięcią, czytanie zawsze było moją pasją, ale  swoją prawdziwą przygodę z książkami rozpoczęłam od momentu przeczytania sagi "Zmierzch"


15 blogów, które nominuję:
  1. books-pal.blogspot.com
  2. books-imagination.blogspot.com
  3. kolorowaksiazka.blogspot.com
  4. little-book-things.blogspot.com
  5. szuflada-literacka.blogspot.com 
  6. ksiazkatoniewiasta.blogspot.com
  7. bibliotekapodmarcepanem.blogspot.com
  8. ksiazki-bo-kocham-czytac.blogspot.com
  9. ksiazkiiherbata.blogspot.com
  10. czytelniaa.blogspot.com
  11. florareadsbooks.blogspot.com
  12. czytamwiecpisze.blogspot.com
  13. waniliowe-czytadla.blogspot.com
  14. fantastycznerecenzje.pl
  15. niebieska-herbata.blogspot.com
 Nie mam pojęcia, czy osoby, które nominowałam, brały udział w zabawie, czy nie, ale co mi tam :)

wtorek, 23 lipca 2013

Mam zamiar przeczytać

Dziś pojawił się pierwszy tego typu post na blogu. Mam zamiar przeczytać, czyli książki, po które w najbliższym czasie sięgnę. Czytaliście je? Co o nich sądzicie? :)




Tytuł: Rozważna i romantyczna
Autor: Jane Austen


Rozważna i romantyczna to historia pełnej wdzięku i zdrowego rozsądku Elinor oraz uczuciowej i impulsywnej Marianne, która przez zamiłowanie do przygód nieomal ściąga na siebie hańbę i nieszczęście. Przedstawiając tak kontrastowo różne bohaterki, autorka ujawnia niepospolity zmysł komizmu i po raz kolejny daje wyraz przekonaniu, iż najwyższą zasadą w życiu młodej panny winien być umiar. Rozważna i romantyczna, jedna z najbardziej lubianych powieści Austen, doczekała się wielu ekranizacji, w tym znakomitego filmu Anga Lee z Emmą Thompson, Kate Winslet i Hugh Grantem w rolach głównych.







Tytuł: Mansfield Park
Autor: Jane Austen


Powieść autorki Dumy i uprzedzenia to jedno z arcydzieł XIX-wiecznej prozy angielskiej. Bohaterką jest wrażliwa i nieśmiała Fanny Price, która w wieku dziesięciu lat przyjeżdża do bogatego wujostwa, mieszkających w pięknym dworze Mansfield Park, by wychować się razem z ich dziećmi. Dziewczynka traktowana jest życzliwie, mimo że jest dla rodziny tylko ubogą krewną. W spokojne życie dworu wkracza pewnego lata wielki świat w postaci zmanierowanej pary rodzeństwa przybyłej z Londynu. Brat i siostra są przyczyną ciągu dramatycznych wydarzeń, Fanny zaś, pełna skromności, dobroci i poświęcenia, staje się dla krewnych pociechą w nieszczęściu i dobrym duchem rodziny. Powieść powstała w roku 1814 odzwierciedla obawy Jane Austen przed nadchodzącą epoką, niosącą zniszczenie zasad, tradycji i dawnych eleganckich form życia, których symbolem był stary dwór.






Tytuł: Opium w rosole
Autor: Małgorzata Musierowicz


Piąty tom z wielokrotnie wznawianego i tłumaczonego na wiele języków cyklu Jeżycjady. Wspaniała, pełna humoru i kształcąca dla młodego pokolenia lektura. Autorka, prezentując losy rodziny Borejków i ich przyjaciół, przedstawia realia życia, codzienności w czasach peerelowskich.

"Nocny klub"





Tytuł: Nocny klub
Autor: Nora Roberts
Liczba stron: 261
Rok wydania: 2008
Ocena: 2/6


Jest to pierwsza książka autorstwa Nory Roberts jaką miałam okazję przeczytać. Wiele słyszałam o jej twórczości, dlatego postanowiłam zapoznać się z "Nocnym klubem" jedną z dwóch książek serii Opowieści Nocy. Niestety żałuję, że sięgnęłam po tą pozycję.
Jonah jest właścicielem modnego nocnego klubu. Tym samym jest przyjacielem Boyda, u którego ma dług wdzięczności. Boyd ma córkę, piękną, długonogą blondynkę i imieniu Ally. Jonah zakochuje się w kobiecie. Allison podejmuje się śledztwa. W klubie Jonaha dochodzi do kradzieży. Ofiarami złodziei są bogaci ludzie, często samotni. Złodzieje kradną klucze od mieszkań i tworzą ich kopie. Właściciel klubu i policjantka starają się rozwiązać zagadkę.
Niby banalna historia, aczkolwiek mi się nie spodobała. Zacznę od tego, że sięgając po "Nocny klub" będę miała możliwość przeczytać naprawdę dobry romans. Czytałam już ich wiele, dlatego mniej więcej wiem, jak wyglądają. Po tej książce trochę się zawiodłam. Czekałam aż głównych bohaterów dopadnie miłość, ale taka prawdziwa miłość z bajki, która zaczyna się od zadurzenia. Ku mojemu zaskoczeniu Jonaha i Ally na samym początku łączył tylko seks. Tak, w książce nie zabraknie dokładnych opisów ich stosunku. Liczyłam  ta trochę bardziej subtelne uczucie, zakochanie, a nie tylko pożądanie.
Sam początek książki nawet mi się spodobał. Poznaliśmy szarmanckiego, pewnego siebie, uroczego Jonaha. Z rozdziału na rozdział jednak przekonałam się, że główni bohaterowie liczą tylko na jedno. A gdzie jakiekolwiek uczucia? Wiem, jestem staroświecka, ale uważam, że  romans powinien zacząć się właśnie od niepewnych, subtelnych uczuć do drugiej osoby. Widać, Nora Roberts w swojej powieści obrała nieco inną drogę.
Praktycznie całą książkę wymęczyłam, bo trudno to nazwać rozkoszowaniem się fabułą. Nudziły mnie opisy, bohaterowie i dialogi. Co jak co, ale uważam, że przynajmniej w dobrym romansie rozmowa zakochanych w sobie ludzi nie powinna kończyć się słowami "Aha". 
Pani Roberts znana jest z książek łączących romans z powieścią sensacyjną. Niestety, w książce, którą przeczytałam 90 % fabuły stanowił właśnie ten drugi gatunek.
Może teraz przejdę do jedynej ciekawej rzeczy w całej książce. Mianowicie do epilogu. Jako podsumowanie całej powieści bardzo mnie urzekł. Przedstawia Ally i Jonaha jako szczęśliwą rodzinę z dzieckiem. Spodobało mi się takie zakończenie powieści.
Podsumowując. Książkę polecam osobom, które lubią powieść sensacyjną, przygodową i obyczajową. Natomiast tą pozycję stanowczo odradzam tym, którzy mają ochotę sięgnąć po romans owiany wrażliwością, delikatnością i prawdziwymi uczuciami.
Zaryzykuję i przeczytam jeszcze jedną książkę autorstwa Nory Roberts. Może się nie zawiodę :)

niedziela, 21 lipca 2013

"Portret Doriana Graya"





Tytuł: Portret Doriana Graya
Autor: Oscar Wilde
Liczba stron: 254
Rok wydania: 1890
Ocena: 5/6


Do powieści Oscara Wilde'a namówił mnie brat mojego chłopaka. Mówił, że po wszystkich przeczytanych przeze mnie romansach, powinnam sięgnąć po nieco inną książkę. Nie mylił się."Portret Doriana Graya" opowiada o mężczyźnie znanym ze swojej niezwykłej urody i nienagannym charakterze. Był uwielbiany przez wszystkich ludzi, którzy go znali, a nawet tych, którzy tylko o nim słyszeli. Jego najlepszy przyjaciel- Bazyli, oczarowany jego nieskazitelną urodą namalował jego portret. A z racji tego, że był znakomitym malarzem, obraz był perfekcyjny. Dorian tak zafascynowany swą urodą, mógł oddać wszystko, by na zawsze pozostać tak pięknym i młodym. Zażyczył sobie, żeby pozostał takim, jaki jest, natomiast, żeby jego portret zmieniał się z upływem lat. Życzenie Graya spełniło się. Nie starzał się, a obraz Bazylego z roku na rok ukazywał coraz brzydszego i starszego Graya. Wszystko toczyło się po myśli Doriana, tylko jedna rzecz nie dawała mu spokoju. Wraz z upływem czasu, Dorian stawał się coraz bardziej okrutny. Dotychczasowe wartości nie miały dla niego znaczenia. Zakochany w Sybilli Vane- aktorce, jednej nocy, zmienił jej życie w koszmar, krytykując graną przez nią postać szekspirowskiej Julii. Dziewczyna przygnębiona i załamana opinią,ukochanego, popełniła samobójstwo. Wydarzenie to nie zrobiło na mężczyźnie największego wrażenia. Gray, dla którego liczył się jedynie jego wygląd, zaniedbywał znajomości i przyjaźnie z innymi ludźmi. Dopuścił się zbrodni na swoim najlepszym przyjacielu. Co gorsza- nie miał wyrzutów sumienia. Brat zmarłej Sybilli przysiągł sobie, że odnajdzie i zabije ukochanego siostry, który doprowadził do jej śmierci. Kiedy już odnalazł Doriana, ten okłamał go, że nie jest tym za kogo go bierze. Przecież nie postarzał się od czasu śmierci Sybilli. Dopiero pewna kobieta uświadomiła mężczyźnie, co tak naprawdę dzieje się z Dorianem i że to właśnie on był wybrankiem jej siostry. Pewne wydarzenia, o których nie będę tu pisać, żeby nie zdradzić całej fabuły, doprowadziły do tego, że Dorian odrobinę się zmienił. Spojrzał na świat z innej perspektywy. Obraz, na którym był coraz starszy, doprowadził go do szaleństwa- przypomniał sobie, że kiedyś był tak dobry, szczęśliwy, a otaczający go ludzie, kochali go, takim jakim był. Pod koniec powieści Gray zniszczył obraz i wydarzyło się coś, co mną wstrząsnęło. Nie będę tu pisać, o co chodzi, gdyż osoby, które zainteresują się moją recenzją i sięgną po książkę, nie będą miały niespodzianki.

Zacznę od rzeczy, które niezbyt spodobały mi się w całej powieści. Po pierwsze środkowe rozdziały, były jak dla mnie  nie do zniesienia. A dokładniej jeden, najdłuższy. Kompletnie nie mogłam się w nim połapać. Był za długi, a na dodatek nudny. Kolejna rzecz, która nie przypadła mi do gustu, to dialogi. Było ich za dużo. Zauważyłam, że jeden rozdział, to praktycznie same dialogi. Przez to można było odrobinę zniechęcić się do książki.

"Portret Doriana Graya" bardzo mi się spodobał. Z racji tego, że uwielbiam książki najeżone długimi, dokładnymi opisami, to była powieść dla mnie. Nie spodziewałam się, że oprócz wątku dotyczącego portretu Doriana, znajdę wątek miłosny. Fabuła niosła wiele niespodzianek dla czytelnika. Nie była przewidywalna. Zwłaszcza jeśli chodzi o zakończenie. Książka nie ma lekkiej fabuły, ale zdecydowanie mogę Wam ją polecić. Powieść trzeba po prostu polubić, wgłębić się w jej fabułę. Składnia do głębszych refleksji. Mimo, że została napisana w XIX wieku ma prosty język, który łatwo zrozumieć. Największym plusem tej książki, było to, że w każdym rozdziale można było znaleźć tzw "głębsze myśli", które niejednokrotnie nadawały się na cytaty. Przytoczę tu kilka, które najbardziej przypadły mi do gustu:

"Wszystko, co piękne, przychodzi nagle"
"Kobieta będzie flirtowała z każdym mężczyzną, dopóki się inni temu przyglądają"
"Nie należy nigdy ujmować swej miłości w słowa"
"Zbyt wiele się czyta, by móc być mądrym i zbyt wiele myśli, by móc być pięknym"
"Mężczyzna może być szczęśliwy z każdą kobietą, o ile jej nie kocha"

Rzadko kiedy sięgam po tego typu powieści, natomiast ta tak bardzo mi się spodobała, że z chęcią sięgnę po podobne.

Wróciłam z Włoch. Bardzo mi się tam podobało i szczerze mówiąc, nie miałam ochoty wrócić do Polski. Bardzo polecam północne rejony Włoch, a zwłaszcza miasta takie jak: Portofino, czy Mediolan. Robią ogromne wrażenie!  :)

czwartek, 11 lipca 2013

"Ida sierpniowa"




Tytuł: Ida sierpniowa
Autor: Małgorzata Musierowicz
Liczba stron: 190
Rok wydania : 1981
Ocena: 6/6


Wielu czytelników czekało na recenzję "Idy sierpniowej". Jest to jedna z kilku części Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Na samym początku poznajemy Idę Borejko, główną bohaterkę. Dowiadujemy się, że dziewczyna znudzona rodzinnymi wakacjami, postanawia wcześniej wrócić do domu. Nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że Ida nie ma pieniędzy. W związku z tym podejmuje się pracy u pana Paszkieta jako tzw "dama do towarzystwa". Nastolatka przychodzi do domu pana Karola i pani Basi i spędza z nimi czas. Po pewnym czasie odkrywa, że za drzwiami jednego z pokoi, nie wiadomo przed czym lub przed kim ukrywa się chłopak. Jego dziadek, martwiąc się o wnuka, prosi Idę, by ta porozmawiała z nim i nakłoniła do wyjścia. Niezwykle pomysłowa i zaradna panna Borejko dostała się do jego pokoju przez okno. Ida dowiaduje się, że nastolatek ma zwyrodnienie kości. Przez co wstydzi się pokazywać i ukrywa się w domu, gdzie czuje się najbezpieczniej. Nastolatka po konsultacji z lekarzem przekonuje go do wizyty u specjalisty. W tym samym czasie rodzina Idy wraca do domu, dziewczyna poznaje braci Lisieckich, którzy znęcają się nad psem pana Paszkieta.
Krzyś po powrocie ze szpitala całkowicie zmienił zdanie o Idzie. Umawia się z nią do kina, spędza z nią dużo czasu. Jednym słowem: zakochuje się w niej. Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że chłopakowi podoba się również piękna Paulina. Zakompleksiona Ida postanawia odrobinę zmienić swój wygląd, przez co staje się bardziej pewna siebie i przyciąga uwagę swojej dawnej miłości- Klaudiusza.

Muszę przyznać, że do tej pory nie spotkałam się z bohaterką taką jak Ida Borejko. Umówmy się- nie jest ona klasyczną pięknością. Jej płomiennieruda, rozczochrana fryzura raczej odstrasza, a przy tym zasłania jej największy atut, czyli oczy. Od samego początku bardzo polubiłam Idę. Bohaterka jest zaradna, samodzielna, bystra i pomysłowa. Niektóre jej kwestie wprost bawiły mnie do łez. Czytając książkę widzmy dwa oblicza dziewczyny. Z początku niedbająca o siebie nastolatka zmienia się w piękną, subtelną, urodziwą. Wszystko to za sprawą mamy, która uświadomiła jej, że ...:żeby inni ludzi mogli cię pokochać, to ty najpierw musisz pokochać siebie".

Nie mam nic do zarzucenia tej książce. Napisana jest ona klarownym językiem, jednak nie zabrakło w niej tak uwielbianych przeze mnie długich opisów osób, zjawisk, czy przedmiotów. Taka już jestem. Lubię dokładność, ponieważ uważam, że tylko dzięki temu czytelnik ma jasny obraz fabuły. Kolejną rzeczą, która bardzo przypadła mi do gustu, były listy napisane przez mamę Idy, tatę i siostry do nastolatki, która samotnie przebywała w domu. Oprócz tego, że każdy miał inny punkt widzenia danej sytuacji, to jeszcze młodsza siostra Pulpa ( swoją drogą bardzo rozbawiło mnie to imię, ponieważ z opisu postaci wynika, że Pulpa faktycznie była pulchniutka ) robiła liczne błędy pisząc list do siostry. Momentami było to naprawdę komiczne.

Rzadko spotykam książkę, która potrafiłaby mnie aż tak rozbawić. Do mojego dobrego nastroju po przeczytaniu "Idy sierpniowej" przyczyniła się główna bohaterka, która jak już wcześniej wspomniałam, ożywiła akcje i to właśnie dzięki niej książka moimi oczami zyskała miano bestsellera :) Oby więcej takich książek trafiało do mojej biblioteczki. Po przeczytaniu tej części z pewnością skuszę się na pozostałe książki "Jeżycjady". Serdecznie polecam osobom, które uwielbiają lekkie, zabawne historie.

UWAGA! Ogłaszam krótką przez na blogu, gdyż wyjeżdżam na wakacje do Włoch, przez co posty nie będą pojawiały się na blogu do ok. 23 lipca. Proszę, żebyście nadal informowali mnie o nowych postach. Na długą podróż zabieram ze sobą "Portret Doriana Graya" oraz " Opowieści nocy", także przygotujcie się, że po moim powrocie ukażą się recenzje właśnie tych książek. Pozdrawiam i życzę miłych wakacji! <3

niedziela, 7 lipca 2013

"Zapałka na zakręcie"





Tytuł: Zapałka na zakręcie
Autor: Krystyna Siesicka
Liczba stron: 144
Rok wydania: 1966
Ocena: 4/6


"Zapałka na zakręcie" to jedna z  książek, która w mojej domowej biblioteczce leży kilka lat i do tej pory nie została nawet otwarta. Do czytania zabrałam się dzisiaj. Powieść została wydana w latach 60. więc nie jest dziwne to, że bardzo różni się od tych współczesnych, które tak kochamy. Wszyscy wiedzą, że znacznie różnimy się zachowaniem od młodzieży z tamtych lat, tak więc nie jest dziwne, że kradzież, włamania, czy pobicia w tamtych latach były czymś niecodziennym. Oprócz tego książka różni się nieco językiem i stylem. W moim odczuciu nie przeszkadza on w odebraniu treści, a wręcz przeciwnie- przybliża całą akcję. Jedynym minusem jest to, że książka nie ma rozdziałów. Tak, jest to trochę niewygodne, ale nie ma się co dziwić- minęło wiele lat od jej wydania, a w 1966r. większość książek miało właśnie taką postać. "Zapałka na zakręcie" to historia o miłości, ale nie taka zwyczajna. Na samym początku poznajemy główną bohaterkę- Madę, jej siostrę, mamę, przyjaciół, a także nieco tajemniczego, spokojnego i zamkniętego w sobie Marcina. Mam słabość do tego imienia, ale to już zupełnie z innej beczki :). Między Madą a Marcinem nie iskrzyło od samego początku. Dziewczyna praktycznie na siłę chciała go poznać. Już od samego początku wpadł jej w oko. Jak się później okazało chłopak nie zdał, co zupełnie nie przeszkadzało naszej bohaterce. Ponieważ początek akcji dzieje się w Osadzie, w której nastolatkowie spędzali wakacje, to właśnie tam narodziła się miłość Mady i Marcina. Kiedy nadszedł czas pożegnania, pomyślałam sobie :"To już koniec pięknej historii zakochanych?" Jednak nie! Chłopak odnalazł swoją ukochaną. Wszystko szło gładko, jednak była sprawa, o której Marcin nie chciał powiedzieć swojej dziewczynie i o której ja również Wam nie powiem, żeby nie zdradzić tajemnicy. W książce sprawa ta została bardzo wyolbrzymiona, a kiedy przyszło co do czego- dowiedzieliśmy się całej prawdy o nastolatku, nastąpiło chwilowe rozczarowanie, przynajmniej w moim wypadku. Powrócę może do tych dobrych stron całej powieści. Bardzo spodobał mi się sposób w jakim Siesicka opisała dwa punkty widzenia tej samej sytuacji. W oczach Mady, Marcin początkowo jest dosyć nieprzystępny i obojętny w stosunku do niej, kiedy tak naprawdę chłopak zakochał się w dziewczynie od pierwszego wejrzenia. Skąd to wiemy? Te same wydarzenia zostały napisane z perspektywy obu bohaterów. Historia Mady została opisana w sposób lekki i spokojny. Książkę tak naprawdę można przeczytać jednym tchem. To idealna lektura wakacyjna. Polecam ją każdemu


Recenzja napisana na szybko. O tym poście poinformuję Was jutro ! :)
Wszystkie recenzje opublikowane na blogu znajdziesz w zakładce "Spis recenzji" 


 EDIT: Postaram się, aby recenzja "Idy sierpniowej" pojawiła się w piątek wieczorem.Przepraszam, że tak późno, ale mój chłopak wrócił z wyjazdu, a ja bardzo się za im stęskniłam. Same wiecie jak to jest :)

sobota, 6 lipca 2013

"Piosenki dla Pauli"



Tytuł: Piosenki dla Pauli
Autor: Blue Jeans
Liczba stron:638
Ocena: 5/6


Na samym początku nie byłam przekonana co do fabuły książki. Historia dziewczyny, która flirtuje na czacie ze starszym od siebie dziennikarzem muzycznym, spotyka się z nim, a po pewnym czasie poznaje uroczego Alexa- pisarza. Ostatecznie jednak kupiłam ją i po przeczytaniu... kompletnie zmieniłam o niej zdanie! Przede wszystkim książka napisana jest lekkim, prostym językiem. Jest idealna dla dziewczyn lubiących historie o miłości, przyjaźni i poniekąd zdradzie. Pierwszy raz przeczytałam książkę o takiej budowie. Pod każdym numerem rozdziału umieszczona jest data i miejsce, w którym dzieje się akcja. Muszę również dodać, że Paula nie jest jedyną bohaterką, wokół której obraca się cała fabuła. Bohaterów jest wiele. Każdy z nich przeżywa inną historię miłosną. "Piosenki dla Pauli" zabierają nas w kompletnie inny świat. Rzadko spotyka się sytuację, w której trzech chłopaków zakochuje się w jednej dziewczynie. Przy czym jeden z nich jest zauroczony piosenkarką Katią, którą poznaje osobiście. Drugi jest bratem jej najlepszej przyjaciółki, a z kolei trzeci mieszka ze swoją przyrodnią siostrą, która za wszelką cenę stara się go uwieść. Niespotykane, prawda? :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...