Tytuł: Opium w rosole
Autor: Małgorzata Musierowicz
Liczba stron: 235
Rok wydania: 1986
Ocena: 6/6
Zaraz po przeczytaniu "Idy sierpniowej", którą już wcześniej zrecenzowałam, pomyślałam sobie "koniecznie muszę przeczytać następną część Jeżycjady! " tak też zrobiłam. Na szczęście w mojej bibliotece "Opium w rosole" już na mnie czekało. Na książce, tak jak zresztą przypuszczałam nie zawiodłam się.
Fabuła kręci się wokół kilku postaci. Już na samym początku poznajemy sześcioletnią, chudą dziewczynkę o "plackowatych rumieńcach w kolorze malin". Bohaterka jest nieco wścibska, a na dodatek bardzo towarzyska, bowiem do każdego sąsiada wprasza się na obiadek.Pałaszuje dosłownie wszystko, co domownicy kładą na stół. A co dziwne, każdej rodzinie przedstawia się jako Genowefa a nazwisko za każdym razem zmyśla. Zdrobniale nazwana przez sąsiadów Genusia przybierała nazwiska takie jak : Lompke, Sztompke, Trombke, Bombke, Zombke, Rombke. Muszę przyznać, że pani Musierowicz ma ogromny talent do wymyślania dziwacznych, acz śmiesznych imion i nazwisk.W tym samym rozdziale zapoznajemy się z nieśmiałą Kreską po uszy zakochaną w Maćku, Piotrem oraz Idą Borejko tytułową bohaterką "Idy sierpniowej". Małgorzata Musierowicz przenosi nas do liceum, w którym uczy się Kreska, Maciek oraz Lelujka. Autorka znając zachowanie i wymagania przeciętnego nauczyciela szkoły średniej, przedstawia Ewę Jedwabińską, nauczycielkę matematyki. Kobieta wprowadza rygor, chcąc jak najlepiej wpłynąć na "niewychowaną młodzież". Po dalszym zagłębieniu się w treść lektury, dowiadujemy się, że owa pani profesor była uczennicą pana Dmuchawca, dziadka jednej z jej najgorszych i najbardziej rozbrykanych uczennic, Kreski. Do akcji niespodziewanie wkracza Aurelia Jedwabińska- córka pani Ewy, o której wiemy jedynie tyle, że jest ogromnym niejadkiem i bardzo nieśmiałym dzieckiem. Czytelnik nie wiedząc do końca o co chodzi z ów dziewczynką, pod sam koniec książki dowiaduje się, że tym mizernym i biednym dzieciątkiem jest nasza Genowefa! Tak, okazuje się, że zaniedbywana przez zapracowanych rodziców sześciolatka, lubi pomieszkiwać u sąsiadów, o czym kompletnie nie ma pojęcia jej matka. Kiedy po awanturze, "Genusia" ucieka, dopiero wtedy kobieta dowiaduje się o jej wszędobylskim charakterze.
Co spodobało mi się w tej książce? Tak naprawdę to, że ukazuje całą prawdę o ludziach. Najbardziej spodobał mi się wątek Kreski, która tak zakochana w Maćku, nie miała najmniejszych szans, ponieważ chłopak upatrzył sobie zgrabną, bogatą i śliczną Matyldę. Jakie to jest realne! Zaślepiony nastolatek nie zauważał sygnałów, które wysyła mu Janina Krechowicz, przez co dziewczyna jest bardzo zdołowana i jeszcze bardziej zakompleksiona. Dalej, przyjaźń Kreski i Lelujki. Kto powiedział, że przyjaźń damsko- męska nie istnieje? Między nastolatkami nie iskrzyło, a dogadywali się świetnie. No i na końcu pani Musierowicz przybliża nam historię rodziców, którzy kompletnie nie mają czasu dla swojego dziecka, nie wiedzą o nim praktycznie nic. To smutne, ale prawdziwe.
"Lekarze twierdzą podobno, że stan ducha zwany zakochaniem przypomina pewne formy obłędu."
W całej "Jeżycjadzie" mamy do czynienia z tymi samymi bohaterami, co jest naprawdę bardzo udanym rozwiązaniem na napisanie dobrej książki dla nastolatek. Pamiętacie Idę Borejko z "Idy sierpniowej", którą tak pokochałam? W tej książce, która nawiasem mówiąc wcale nie była na jej temat, dowiadujemy się, że dziewczyna studiuje medycynę i przyjmuje oświadczyny Sławka. Bardzo przyjemnie czyta się o postaciach, które były głównymi bohaterami w pozostałych częściach "Jeżycjady".
Tak samo jak "Ida sierpniowa", "Opium w rosole" momentami naprawdę mnie bawił. W szczególności mementy, w których występowała Genowefa. Jej "zaradność" chwilami bawiła do łez, a cała jej osoba umilała czytanie. Nie było momentu, w którym nie pojawiał się uśmiech na mojej twarzy, kiedy o niej czytałam. Dziewczynka ma naprawdę bujną wyobraźnię oraz trudny charakterek. Och! Mogłabym pisać o niej godzinami, ale nie o to tu chodzi.
"Opium w rosole" zasługuje na ocenę celującą. Książkę polecam wszystkim, dosłownie wszystkim. Najbardziej jednak tym, którzy mają ochotę odprężyć się czytając lekką, niezobowiązującą powieść. Gwarantuję, że polepszy ona humor nawet w najbardziej smutnych dniach.
"Stało się bowiem to, co stać się musiało: Genowefa wywiesiła się za balustradę i kwicząc, pomacała znienacka lodowatą rączką łysinę pana dyrygenta"
Raczej nie dla mnie, jestem tak zawalona książkami do przeczytania, że na razie odpuszczę tą.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko gorąco polecam :)
UsuńNajfajniejsze w tej książce jest to, że oprócz tego, iż jest taka realistyczna to jeszcze można się przy niej ubawić :)
OdpowiedzUsuńTak, ja momentami śmiałam się nie wiedzieć z czego :D Bardzo poprawia humor
UsuńCzytałam "Opium w rosole" w czasach szkolnych i bardzo mile wspominam tę książkę. Moim zdaniem to jedna z lepszych powieści Musierowicz, chociaż nie będzie się przy tym upierać, gdyż trochę pozapominałam inne dzieła tej autorki.
OdpowiedzUsuńJa czytałam dopiero dwie książki Małgorzaty Musierowicz, więc nie wypowiem się na temat pozostałych, ale postaram się nadrobić zaległości w czytaniu "Jeżycjady" :)
UsuńDobrych kilka lat temu przeczytałam kilka części Jeżycjady, jednak było to już tyle czasu temu, że już nie pamiętam dokładnie, czy mam za sobą "Opium w rosole", czy nie. Tak czy siak, bardzo miło wspominam tę serię. :)
OdpowiedzUsuńKiedyś jedna z tych książek to była nawet moja lektura szkolna. Nie powiem, nawet mi się spodobała, chociaż teraz musiałabym sobie przypomnieć jej treść, żeby móc się jakoś porządnie wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
written-by-bird
To w takim razie zazdroszczę lektur :) ja niestety nie mam takiego szczęścia
UsuńPo pierwsze - masz cudowny nagłówek! kto ci go zrobił? Ogólnie cały blog jest taki schludny, aż miło wejść i czytać recenzje :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o "Opiumm..." to chyba jest to moja ulubiona część z całej serii. Czytałam ze względu na to, że w drugiej gimnazjum miałam ją jako lekturę! To było coś, chyba najlepsza lektura szkolna jaką czytałam :)
Zapraszam na wakacyjny konkurs na BLASKU KSIĄŻEK: http://blask-ksiazek.blogspot.com/2013/07/wakacyjny-konkurs_14.html
Dziękuję <3 Odpowiedziałam u Ciebie na blogu :)
UsuńA skąd wzięłaś ten nagłówek (zdjęcie) jeśli można wiedzieć?
OdpowiedzUsuńLetty, jesteś kochana :*
UsuńDziękuję! Mam nadzieję, że skorzystam z tego :)
Naprawdę się nie spodziewałam, że ten nagłówek jest zrobiony z trzech różnych zdjeć, wszystko wygląda jak jedność.
Obserwuję koniecznie :)
Nie ma za co :) Jakby co to pisz śmiało! Ja też Cię obserwuję :)
UsuńUważaj żebym tego nie wzięła do siebie, bo jeszcze pożałujesz, będziesz mieć mnie dość :D
UsuńTak, tak deviantart'a znam. Szukałam jednak tych obrazków z narysowanymi książkami i nigdzie nie mogłam ich znaleźć.
Na szczęście dzięki Tobie poszperałam dokładnie i znalazłam ich kilka i to innych niż te Twoje :)
Spokojnie, pomogę Ci, jeśli tylko będę umiała :) Ja jestem baaardzo zmienną osobą i nagłówki zmieniam non stop, więc znając życie ja też będę szukać czegoś fajnego, też takich rysunków :)
UsuńPrzejdźmy może na mejla, żeby Ci tu nie spamować :)
UsuńSpoko, mi tam nie przeszkadza :) Mój mail: ally1@onet.pl
UsuńPoszło :)
UsuńOsobiście uwielbiam panią Musierowicz i w moich wakacyjnych planach jest na nowo zapoznanie się z bohaterami Jeżycyjady.
OdpowiedzUsuńCzyli masz takie plany jak ja :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie czytałam tej serii, nie wiem właściwie dlaczego. Niestety dzisiaj tym bardziej już nie sięgnę po książki tej autorki, gdyż kompletnie z nich wyrosłam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Twojego bloga do zabawy "NIEnawidzę". Szczegóły u mnie na blogu w najnowszym poście! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam podobnie jak całą Jeżycjadę. Miło ją wspominam.
OdpowiedzUsuń